Komentarze (0)
nie zawsze jest takie jak o mnie mówią
w sensie. jestem zadowolona z postepów renowacji mieszkania. mogłabym powiedziec że mam "złota rączke".
w zasadzie- wszystko zależy od nastanwienia. i znika wkurw, mam kaszel. jeszcze nie szprecham.
po prostu rzygam tęczą. a temu że nastawienie nastawieniem-ale cierpliwość kiedyś się pewnie i mnie i jemu skończy.
na razie jest dobrze.
za miesiąc już nei będę panna.
czasem jest źle. zasadniczo nie jest różowo.
jutro wyjeżdzam, od soboty pewnie będę mogła porzegnać się z polskimi znakami.
koniec z ą i ę i ż i ś... i takimi tam.
spakowałam koffer. teczke, jutro jakis podręczny. wyspie się, wypije kawe zjem, ostatni z rodziną przed wyjazdem i ok 17 powinnam być juz w drodze.
lepsze perspektywy?
ha. pewnie tak.
dziś gadając po angielsku i niemiecku mieszając doszło do mnie że to tylko przeprowadzka.
TYLKO>versprochen
mże zapuszcze paznokcie, włosy na głowie rosną jak chcą.
zastanowie się później kto zniesie moją walizke.
ostatni raz posprawdzam cy wszystko wzięłam i heja banana;]
dziwnie było przejrzeć ostatnie 4 lata, mając juz tego inzyniera, wywALIĆ 3/4 i cieszyć się że bierze się co nalezy.
see we soon suesse.
patrz znowu nie mam ochoty jeść, nie mogę usnąć, nie chce nawet nic mówić. nie mam siły.
nie z lenistwa, nie ze zmęczenia. po prostu chce mi się ryczeć z powodu mojej sytuacji.
bo jak się może czuć dziewczyna dwa miesiące przed ślubem cywilnym? powinnam byc szcześliwa? cieszyć się że będe już na zawsze z moim lubym?
tia. zajebiście się ciesze.
kończe prace dwa tyg przed czasem, szef jest wyrozumiały, atmosfera spoko.
zawsze chodzi o kase.
zawsze.
to jest powód nr 1 do kłotni, nie odzywania się, czy po prostu zajebistego doła.
nie cierpie słowa depresja.
zaczyna i być wszystko jedno -począwszy od głupot w stylu- golenie nóg.
a skończywszy na tym jak ma wyglądać moje zasrane zycie
a przynajmniej to w najbliższym czasie.
śmieszne no nie?
wstydzić się -powiedzieć przyjaciołom i rodzinie że się boje- że mnie stłamsi życie tam- z mężem i teściową- a nie boje się tego napisac tu.
może przez to- że mama tego prędko nie przeczyta, ojciec na pewno nie, brata t nie interesuje, a moje przyjaciółki no cóż-one też mają swoje zycie.
rycze.
śpie z nerwów może po 4 godz.
na razie nic nie ma sensu.
obgryzlam paznokcie. znowu.
pokornie uśmiecham się bo tak jest lepiej-przynajmnie nie musze sie tłumaczyć.
tak:
-po pierwsze dziś jade załatwić podstawowe rzeczy do załatwienia- nakleić planszei zaplanować moją prace i jej brak na najbliższy okres 3 miesieczny.
- następne w kolejce jest uczenie się na obrone ktorą mam za 2 tyg.
- pakowanie- na stałe do de.
-wyjazd na 3 tyg . urlop i tam załatwianie "nowego" życia.
w miedzy czasie muszę odłożyć kase na : sukienke, płaszczyk, rachunek i "na czarną godzine"
w rezultacie moje zycie zamknie wszystkie te cele- ok końca sierpnia z dniem wyjścia za mąż.
dziś mnei tylko mdli...
jade dziś na ostatnie konsultacje. efekty opisze jak wróce.
co do moich koszmarów i złych wspomnień-nie które naprawiam.
progres? duży. pozytywy? brak wyrzutów sumienia i mało czasu na realizacje + lepszy doping. negatywy? mało czasu? i jeszcze czuje promile -dobrze że jade pociągiem i przejdzie za jakąś godzine.
spałam 3 godziny? tak! nawet się wyspałam.