a mianowicie- jakoś mi ten dzień zleciał dziwacznie szybko-
nie mówiąc o tym że PADAŁ ŚNIEG Z DESZCZEM z przewagą śniegu
a ja mam dość zimy!
schowałam swoją "zimową" torebkę, udałam ż eposprzątałam nad i na biurku i usiadłam z powrotem do lapa.
wyciągłam w porannym ogarnianiu dwa duże podkłady do obrazu-może zdąrze-skoro mam przerwe w pracy-coś namalowac w między czasie.
złożyłam swój zegarek- który można obejrzeć w wcześnijeszym poście- dostawiłam kilka elementów i ceremonialnie odwiedziłam biedronkę z mamą.
w zasadzie nawet nie pamiętam co robiłam konkretnie ale najwyraźniej coś wciagającego -że nie pamiętam.
staram się nie myśleć o depresji, w zasadzie ciesze się że mało kiedy mam kiedy.
poniżej zdjecie z mojego "garnka" w sumie dość sensowne- złożone z mojego portretu, aktu mojego autorstwa i wycinku z gazety. do jutra.